Krwawe ścieżki do niewoli

-
Ponad 40 milionów kobiet i dziewczynek okalecza się rocznie
-
Okaleczanie dziewczynek ma jeszcze jeden, ukryty cel: ich niewolę
-
W naszym schronisku mieliśmy jedną z takich dziewczyn. Niestety już po okaleczeniu, która uciekła od rodziny i męża, czy raczej kupca
-
Mamy nadzieję że w tej jednej, konkretnej sytuacji uda nam się przekreślić i zablokować tę krwawą ścieżkę do niewoli
“Nikomu nie zaszkodzi, kiedy upuści się trochę krwi!”– uciszyła mnie kiedyś kenijska profesor od kultury, kiedy zakwestionowałem sens tolerowania „obrzezania kobiet” – eufemistycznego terminu dla okrutnej praktyki wycinania żeńskich narządów płciowych, nadal popularnej w Kenii i krajach sąsiednich. Mimo zakazów, gróźb więzienia i kampanii społecznych nadal nie ma dużych szans na eliminację tej praktyki w Afryce.
Główną przyczyną trwałości tej tradycji, ale też i dramatem jest to, że to same kobiety – matki, ciotki czy sąsiadki wkładają wiele wysiłku, by okaleczyć swoje córki. Dla ich dobra, oczywiście.
Główną przyczyną trwałości tej tradycji, ale też i dramatem jest to, że to same kobiety – matki, ciotki czy sąsiadki wkładają wiele wysiłku, by okaleczyć swoje córki.
Tymczasem Międzynarodowy Dzień Zerowej Tolerancji dla Okaleczania Żeńskich Narządów Płciowych, który obchodziliśmy 6 lutego, minął zupełnie niepostrzeżenie. Przydługi tytuł, natłok różnorodnych dni promowanych przez ONZ czy też „egzotyczność” tego problemu powodują, że nie zdajemy sobie sprawy z krzywdy, jaką się bezpowrotnie wyrządza okaleczonym dziewczynkom. Okaleczania mają według tradycji “uporządkować” życie seksualne kobiet.
Sprzedaje się więc dziewczynkę za konkretną sumę pieniędzy, tak jak sprzedaje się rzecz czy też zwierzę – i choć wszystko jest ugładzone przez tradycję i kulturę danego ludu – dla sprzedawanego dziecka jest to wyrok który oznacza niewolę i stracone życie. Co straszniejsze: handlarzami w tym przypadku stają się matka i ojciec.
Ale w rezultacie powodują trwałe uszkodzenia narządów rodnych oraz trwałe problemy emocjonalne u osób, które zostały poddane tym rytuałom. A statystyki są przerażające: ponad 40 milionów kobiet i dziewczynek okalecza się rocznie – głównie w krajach Afryki Wschodniej takich jak Somalia, Sudan, Egipt, Sudan Południowy czy Kenia. I choć w niektórych krajach jest to formalnie zakazane, to większość przymyka oczy i toleruje praktyki rodem ze średniowiecza. Okaleczanie dziewczynek ma jeszcze jeden, ukryty cel: ich niewolę.
Dzieci (w wieku 12, 13 czy 14 lat, choć zdarzają się przypadki, gdy ofiarą jest 9-latka) po okaleczeniu są gotowe do zamążpójścia. W ten sposób stają się cenną inwestycją, gdyż rodzina męża musi wynagrodzić koszt wychowania dziewczynki i to w wymierny sposób. W trudnych czasach taka transakcja może zapewnić środki na utrzymanie rodziny przez wiele miesięcy. A dziecko, którego nikt przecież nie pytał o zdanie, staje się którąś tam żoną starca, który ją kupił i którego nie interesują jej marzenia, ambicje czy talenty, jakie posiada.
Sprzedaje się więc dziewczynkę za konkretną sumę pieniędzy, tak jak sprzedaje się rzecz czy też zwierzę – i choć wszystko jest ugładzone przez tradycję i kulturę danego ludu – dla sprzedawanego dziecka jest to wyrok który oznacza niewolę i stracone życie. Co straszniejsze: handlarzami w tym przypadku stają się matka i ojciec.
Jesteśmy zdeterminowani, by do tego nie dopuścić. I mamy nadzieję, że w tym jednym konkretnym przypadku uda nam się pomóc i w tej jednej, konkretnej sytuacji uda nam się przekreślić i zablokować tę krwawą ścieżkę do niewoli.
W naszym schronisku mieliśmy jedną z takich dziewczyn. Niestety już po okaleczeniu, która uciekła od rodziny i męża, czy raczej kupca. Kiedy dano jej szansę na dalszą edukację, okazało się że jest bardzo zdolna w przedmiotach ścisłych. Chce zostać lekarką, a być może i aktywistką, która będzie zapobiegała okaleczeniom kolejnych pokoleń. Na razie jest jeszcze w szkole, na razie nadal musi się ukrywać, gdyż rozwścieczona rodzina, widząca tylko plik pieniędzy – zapłatę za jej życie – nadal jej szuka, by dostarczyć do męża-kupca. My również jednak jesteśmy zdeterminowani, by do tego nie dopuścić. I mamy nadzieję, że w tym jednym konkretnym przypadku uda nam się pomóc i w tej jednej, konkretnej sytuacji uda nam się przekreślić i zablokować tę krwawą ścieżkę do niewoli.
Autor tekstu: Radosław Malinowski
Autorka ilustracji: Justyna Kossakowska