Ponure święto futbolu

Czy ktoś  z Państwa słyszał o  Malcolmie Bidali? Nie? Nie szkodzi! Za to każdy słyszał o Katarze: kraju w Zatoce Perskiej, który kojarzy się z lotniczym hubem, wieżowcami, które jak grzyby po deszczu wyrosły na środku pustyni, miejscem gdzie tradycja styka się z nowoczesnością, technologią i postępem a podróżnym w tranzycie ze śmiesznym ogromnym misiem. Idę o zakład, że nasze potoczne wyobrażenie o Katarze to oszklone wieżowce, nowoczesne samochody i wycieczki Jeepem po pustyni! A już niedługo, bo za rok Katar wszystkim będzie się kojarzył z jednym – Mistrzostwami Świata w Piłkę Nożną, którego gospodarzem w 2022 ma być to małe, ale bogate w petrodolary państwo Zatoki Perskiej. 

Tymczasem święto futbolu zawsze, lub prawie zawsze wymaga sporych inwestycji w infrastrukturę – przede wszystkim stadiony, hotele, parkingi, restauracje, ale też i cała rzesza mniejszych inwestycji, które będą miały za zadanie obsłużyć kibiców futbolu, dziennikarzy, oficjeli czy też przygodnych turystów – i tak też się dzieje w Katarze, który musiał zainwestować pieniądze i siłę roboczą w duże, średnie czy małe projekty do organizacji mistrzostw świata.

Jak się można domyśleć państwo leżące na potężnych zasobach ropy naftowej i gazu ziemnego nie miało większego problemu z kapitałem. Z siłą roboczą było już nieco gorzej. Przy braku wystarczającej liczby pracowników Katar musiał polegać na migrantach, zresztą tak jak i inne kraje regionu Zatoki Perskiej. Napływ migrantów z biedniejszych krajów Azji, Afryki czy nawet Europy pozwolił katarskim szejkom spełnić marzenia o byciu pierwszym muzułmańskim gospodarzem mistrzostw świata w piłce nożnej. Migrantom zaś z kolei praca w Katarze miała dać spełnienie równie ważnych co ambicje szejków marzeń o lepszej pracy, godnych zarobkach i odłożeniu oszczędności na przyszłe życie. 

Niestety, rzeczywistość dla wielu z nich okazała się bardziej koszmarem, niż spełnieniem złotego snu. Od indywidualnych historii po raporty różnych organizacji coraz częściej docierają do nas historie pełne eksploatacji i wyzysku, o tym że Mundial w Katarze jest budowany przez ludzi wykorzystywanych, słabo lub niemal wcale opłacanych, bitych, poniżanych i szantażowanych. Co gorsza, ludzi, którzy płacą swoim, jak się okazuje tanim życiem, za marzenia szejków. Jak podał kilka miesięcy temu The Guardian, co najmniej 6500 migrantów zapłaciło życiem przy budowie obiektów sportowych od momentu wyboru Kataru na gospodarza Mundialu. Dla porównania: mistrzostwa w RPA kosztowały życie dwóch, a w Brazylii na placu budowy zginęło dziesięciu robotników. A budowa w Katarze nadal trwa…

I o tym zaczął między innymi pisać wspomniany wcześniej Malcolm Bidali. Sam migrant zatrudniony jako pracownik ochrony Malcolm zaczął zbierać historie innych migrantów, bitych, torturowanych, przetrzymywanych w nieludzkich warunkach. Migrantów śpiących na podłodze w korytarzu, pracujących po kilkanaście godzin dziennie, niedożywionych a do tego szantażowanych, bitych i poniżanych. Migrantów, których życie jest często tańsze niż proste procedury BHP i podstawowe zabezpieczenia. Migrantów, którzy niczym niewolnicy w zamierzchłych wiekach, kosztem swojego zdrowia a często życia zbudują wspaniałe stadiony na których będą się bawić nieświadomi kibice wspierający swoje drużyny. 

Oczywiście tak jak artykuły Guardiana, blog Malcolma nie wzbudziły większego zainteresowania poza samymi migrantami, a jedynym skutkiem było aresztowanie blogera przez Katarskie służby pod zarzutem przyjęcia łapówki w celu szerzenia nieprawdziwych informacji. I w ten oto sposób, rząd katarski, zamiast zająć się ochroną robotników uciszył niepokornego ochroniarza tak jak zagłusza się sumienie. Malcolm siedzi w więzieniu, zabrano mu laptop i WiFi i już nie przeszkadza.

Oczywiście nie zatrzyma to karuzeli śmierci i do ostatniego dnia przed tymi przeklętymi mistrzostwami w Katarze będą dalej umierać robotnicy. Po cichu, bez większych żalów i poczucia jakiejś wartościowej straty, bez zainteresowania światowej opinii publicznej, czasami nawet bez pogrzebu jaki się należy istocie ludzkiej, grzebani pokątnie jak zwierzę. Malcolm Bidali zaś będzie w tym czasie siedzieć za obrazę stanu, zapomniany i opuszczony w katarskim więzieniu. A my? A my będziemy się bawić w futbol: święto radości, braterstwa i pojednania między narodami! 

Autor tekstu: Radosław Malinowski
Autorka ilustracji: Małgorzata Fajfer

Dane kontaktowe

©2024 Fundacja HAART Poland